Wiersze o pszczołach
Cztery pory roku czyli piosenka o Rębkowie - Stefan Jerzy Siudalski
Kwitną, kwitną, kwitną sady
Łąki też zakwitną wnet
Będzie kwiatów do przesady
Gdy zakwitnie także bez.
A za bzem zakwitnie jaśmin
Za jaśminem pąki róż
Pola żółcą sie rzepakiem
I akacja kwitnie już.
Zboża kłosy pochyliły
W ulach słychać wielki szum
Pszczoły nektar przerabiają
Będzie miodu na nasz stół.
W szkole dzieci, w lesie ptaki
Uczą się jak trzeba żyć
Bo nie można byle jakim
Na tym świecie tutaj być.
A w Rębkowie, a w Rębkowie
Wszędzie naszych przodków ślad
Wszak mieszkają tutaj ludzie
Od ośmiuset prawie lat.
Kwitną, kwitną, kwitną wrzosy
Złoci się gorczycy łan
Pozbierane z pola kłosy
A na stole miodu dzban.
Przyjdą chłody, przyjdą deszcze
Liście gdzieś poniesie wiatr
Nie spostrzeżesz gdy za oknem
Biały będzie cały świat.
Usiądź wtedy przy kominku
Drwa do ognia dołóż tak
Aby ciepło i przytulnie
Było w ten zimowy czas.
Przejdzie zima, przyjdzie wiosna,
Pola zazielenią się
Rzeką spłyną od nas chłody
No i drzewa zbudzą się.
Kwitną, kwitną, kwitną sady
Łąki też zakwitną wnet
Będzie kwiatów do przesady
Gdy zakwitnie także bez.
SJS 2006
Pszczoły
Bzy, bzy, bzy pszczółki trzy
A przy ulu cała chmara
Każda pszczółka nektar niesie
Z wrzosu niosą, blisko jesień
W ulu szum, pszczółek tłum
Każda wie co robić ma
Karmią larwy, czyszczą ul.
A tu nagle bum, bum, bum.
Błysk i huk, w ulu trwoga
Zdążą wrócić? Olaboga
Pierwsze krople pac, pac, pac
Przyleciały wszystkie z pola
Taka to już pszczela dola.
Deszcz już przeszedł, wszystko zmył
Lecą pszczółki ile sił
Szukać kwiatów i nektaru
Pyłek też potrzebny jest
A tu znów przywiało deszcz
Zdążą wrócić? Zdążą, zdążą
Mądre pszczółki przecież są
W ulu ciepło, wręcz gorąco - każdy wie
Co ma robić jak i gdzie
SJS 10.10.2007 15.32
Wilga
Kurzem wrzos popielaty, piasek, polna droga
Las żywiczny i gęsty, pajęczyną gdzieniegdzie osnute prześwity.
Słońce między lasem a polem poszarpanym cieniem stało
Ciepłe, leniwe, spokojne, w zegarze dnia
Piasek kołami wozów przesypywało.
Pszczoły szumem cieplejszym od wiatru, pachnącym końcem lata
Ptakom sytym spokoju zazdrościły,
Więc coraz szybciej i szybciej zapach wrzosu do uli nosiły.
Przestrzeń wypełniały drgającą, punktami co nikną z oczu.
Sobie znanymi ścieżkami dzień coraz dalej się toczył.
Wóz ciężarny latem i słońcem skrzypiał, marudził na rudawej łące
Cienie coraz to dłuższe ciągnąc za sobą do domu.
Gęsi pod lasem krzyczały, ogniska dym snuły nad ziemią.
Chłód z zakamarków wychodził, a to wszystko pachniało jesienią
Dzika jabłoń
Z siekierą przyszedł drwal do drzewa co złe jabłka rodzi
Było to wtedy gdy kwitło więc mu nie zaszkodził
Urzekło, drzewo drwala, szumem pszczół, zapachem, barwami
"Przeżyłaś jabłonko lat tyle więc ciesz się dalej wiosnami".
Dobrze, że nie przyszedł jesienią gdy zły owoc jabłoń gubi
Wyrok byłby inny wtedy, a wiosną on jabłoń polubił
Pożytek z niej mają pszczoły, ludzi barwami urzeka
Jeśli ktoś jest uważny, spostrzeże jak czas przy niej szybko ucieka
Zgubiła jabłonka kwiaty, powoli je wiatr strącał,
Z pączków wyrosły listki w nieśmiałej barwie zieleni,
Ubrały jabłoń w suknię, co chroni od słońca
Wiatr drzewem targał, deszcz moczył je aż do korzeni.
Drzewo szeptało cicho: kto los, kto los mój odmieni.
Uciec nigdzie nie mogę, nawet wiatr mnie nie przeniesie
Rosnę tu już od lat tylu i idzie kolejna jesień.
Ptaki co gniazda uwiły pisklęta już wychowały
Młode jak tylko latać się nauczyły gdzieś poleciały
A stare czasami usiądą, pokręcą się coś podziobią
I lecą dalej niepomne, że tu ich pisklęta chroniłam od słońca
Szu, szu, szumi, szeleści jabłoń - wysłuchaj mych żali do końca.
SJS 4 styczeń 2008 godzina 9.45